DojazdyRazem.pl

www.DojazdyRazem.pl



DojazdyRazem.pl - zmniejszmy korki na drogach, poznajmy sąsiadów i chrońmy środowisko!

Na terenach podmiejskich wciąż nie ma żadnej sensownej alternatywy dla samochodu. Ścieżek rowerowych przybywa, ale nie każdy ma tyle hartu ducha, aby dojeżdżać codziennie rowerem do pracy (np. 2x30km) niezależnie od stanu pogody i pory dnia :-)

Jednocześnie problem korków na drogach dojazdowych do miast pozostaje od dekad nierozwiązany i cały czas narasta. Straty finansowe, czasu i środowiskowe, które wszyscy ponosimy z tego powodu są ogromne. To średnio nawet kilkaset złotych na osobę miesięcznie. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest to, że samochody jeżdżą ... prawie puste - ich średni poziom zajętości to 1,3 osoby, czyli raptem 30% ich "pojemności". Wynika z tego absurd - paradoks ekonomiczny i ekologiczny polegający na tym, że aby przemieścić 50-100 kg własnego ciała z punktu A do B wleczemy ze sobą średnio tonę stali w postaci naszego samochodu zużywając ogromne ilości energii i emitując do atmosfery adekwatne ilości CO2 i innych cieplarniaków.

 

Straty ekonomiczne związane z korkami na drogach - cytat z PRAWO.pl

Korki i utrudnienia w ruchu drogowym, w największych polskich miastach, w 2014 r., kosztowały kierowców 3,6 mld zł. W porównaniu z 2013 r. jest to wzrost kosztów o ponad 5 proc. Roczny koszt korków na statystycznego kierowcę wynosił w zeszłym roku nieco ponad 3 tys. zł, co stanowiło 68 proc. średniej miesięcznej pensji w naszym kraju - wynika z „Raportu o korkach w 7 największych miastach Polski” przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte i serwis Targeo.pl., który w czwartek przedstawiono dziennikarzom. Z ekonomicznego punktu widzenia czas tracony w korkach to strata, której rozmiar można oszacować jako koszt utraconych korzyści - czasu, który można by przeznaczyć na pracę lub odpoczynek. Pracujący kierowcy (nie liczono kierowców bezrobotnych - PAP) w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Poznaniu i Gdańsku tracili w korkach w 2014 r. średnio 13,7 mln zł dziennie, czyli prawie 301 mln zł miesięcznie, co daje wspomniane 3,6 mld zł rocznie.

Czytaj więcej na Prawo.pl

 

Jednym z rozwiązań tego problemu mogą być wspólne, sąsiedzkie dojazdy - czyli nowe podejście do tematu car - poolingu, nazywanego też w skrócie "bla - bla" itp. W naszym projekcie koncentrujemy się jednak nie na przejazdach przez całą Polskę, z których korzystamy średnio kilka razy w roku, lecz na codziennych przejazdach na krótkich trasach.

DojazdyRazem.pl to właśnie system wspierający codzienne, sąsiedzkie dojazdy do pracy, centrum handlowego, szkoły itd.

Ruszamy latem tego roku.

System zaprojektowaliśmy go tak, aby umawianie się było szybkie i sprawne. Ma umożliwiać uzgodnienie wspólnego przejazdu w czasie rzędu 10-20 sekund, bez potrzeby dzwonienia czy wysyłania SMS-ów.



Dlaczego proponowany przez nas system będzie lepszy od istniejących już rozwiązań ?

    • system będzie dedykowany do obsługi przejazdów sąsiadów, czyli ludzi, którzy już się trochę znają, co znacznie uprości proces umawiania przejazdów, który będzie odbywał się częściowo automatycznie

    • system NIE będzie śledził Twoich przyzwyczajeń czy ścieżek codziennego życia - będzie działał bez użycia funkcji GPS i bez używania adresów zamieszkania czy pracy

    • umawianie się będzie trwało dużo krócej (niż w istniejących już na rynku rozwiązaniach).

    • system nie będzie się wtrącał w rozliczenia pomiędzy użytkownikami.

    • system nie będzie pobierał żadnych prowizji - będzie utrzymywany z niewielkich abonamentów (5zł miesięcznie).

    • aplikacja będzie dostosowana do codziennych, powtarzających się przejazdów.

  • jeśli to dla Ciebie ważne, system będzie Cię łączył tylko z osobami zaszczepionymi. (umożliwimy deklarowanie posiadania certyfikatów szczepień jako dobrowolną opcję)



Dlaczego warto dojeżdżać razem ?

    • więcej osób w samochodzie = mniej samochodów na drodze = krótsze korki, mniej straconego w nich czasu !

    • świetna okazja do rozmawiania z sąsiadami - każdego dnia z innymi, ileż to permutacji towarzyskich :-)

    • można się podzielić kosztami dojazdu - w skali miesiąca to kilkaset złotych oszczędności !

    • ekologia - jeżdżąc razem i zostawiając w garażach część samochodów zmniejszamy ogólny poziom konsumpcji - redukujemy zużycie paliwa i oszczędzamy środowisko !

Proponowane przez nas rozwiązanie ma wspierać sąsiadów, znajomych, ludzi, którzy już się znają lub chętnie poznają swoich sąsiadów. Chcemy skoncentrować się na wsparciu krótkich, codziennych przejazdów na trasach "spod miasta" do "miasta", na przykład "Milanówek - centrum Warszawy" lub "Nałęczów - Lublin". Zaczynamy od okolic Warszawy, a potem rozwiniemy system na całą Polskę.

System jest już w przygotowaniu - planujemy uruchomić go latem 2022 na terenie Warszawy i okolic z własnych środków naszej fundacji (które udało nam się uzbierać wcześniej). Aktualna zbiórka ma na celu przygotowanie aplikacji w wersji 2.0, z rozszerzoną funkcjonalnością (np. konta dla dzieci, które są pod naszą opieką i które trzeba dowozić do szkoły funkcje Wzajemniaka, czyli wzajemne rozliczenia punktowe zamiast gotówkowych i wiele innych).

Ponadto zbieramy na pokrycie niemałych kosztów wdrożeń w kolejnych gminach oraz moderację systemu. Musimy zebrać środki na "rozkręcenie" systemu, zanim będzie się sam utrzymywał ze składek użytkowników - abonamentów planowanych na 5 zł miesięcznie.

System NIE będzie pobierał prowizji od rozliczeń pomiędzy sąsiadami i nie będzie się wtrącać w rozliczenia pomiędzy kierowcą a pasażerami. Zamiast tego udostępnimy mechanizm "wzajemniaka", czyli punktów, przy pomocy których można się nawzajem wynagradzać za podwożenie (ja dziś podwożę Ciebie i dostaję punkty, a jutro płacę nimi innemu sąsiadowi, który mnie gdzieś podwozi). Punkty to mechanizm wypracowany w innym naszym projekcie: www.Wzajemniak.pl

Oczywiście użytkownicy mogą się też rozliczać wzajemnie gotówką, co odbywa się już wyłącznie między nimi. Można też traktować podwożenie się czysto towarzysko - aplikacja nie wtrąca się w żaden sposób w te kwestie.


Ekonomia wzajemnych przejazdów:

Według naszych oszacowań, zrzutka sąsiadów na benzynę pozwala na dotarcie do centrum miasta z odległości 20-40 km za kwotę rzędu 5-10zł, czyli prawdopodobnie 10 razy taniej, niż gdyby korzystać z popularnego Ubera. Dlaczego ? To proste, w uberze konieczne jest nie tylko pokrycie kosztów samochodu ale również czasu pracy kierowcy. U nas wystarczy się zrzucić na koszty samochodu, przecież kierowca, nasz sąsiad też jedzie swojej pracy czy na zakupy i nie wymaga opłacania.

Przykładowe korzyści dla kierowcy, który zabiera pasażerów - redukcja kosztów paliwa i utrzymania samochodów:

Jadąc rano, na przykład z Podkowy Leśnej na Żoliborz mamy do pokonania ok. 25 kilometrów. Koszt paliwa na takiej trasie, to około 15 zł w jedną stronę. Jeżeli zabierzemy 2-3 pasażerów i poprosimy ich, aby dorzucili się po 5-10 zł do paliwa, to zapłacą oni wyraźnie mniej niż za bilet WKD plus bilet na metro, a na miejscu będą znacznie szybciej. Wygląda więc na to, że wspólna podróż samochodem może być tańsza niż komunikacja podmiejska / miejska. Kto by się tego spodziewał ?

Współpasażerowie sfinansują większość kosztów paliwa i amortyzacji samochodu. Codzienne praktykowanie takiej współpracy może przynieść ok. 200-300zł oszczędności miesięcznie lub więcej. Zaoszczędzą również sąsiedzi - pasażerowie, bo jeśli pokonywali dotychczas tę trasę własnym samochodem, to zrzutka na benzynę będzie stanowić tylko 30-50% kosztów samotnej podróży własnym samochodem.


Jak będzie utrzymywany nasz system ?

Zakładamy, że uda się go utrzymać z niewielkich abonamentów, zaplanowanych na ok. 5 zł miesięcznie. 5 zł to kwota, którą zarówno pasażer jak i kierowca zaoszczędza już po pierwszym wspólnym przejeździe. Dodatkowo, pierwszy kwartał korzystania z systemu będzie bezpłatny. Ten niewielki abonament jest niezbędny do utrzymania serwerów, moderacji działania portalu i finansowania prac informatycznych.

Wszystkim, którzy pomogą w budowaniu systemu i wezmą udział w zbiórce proponujemy premię za wsparcie projektu na etapie jego budowy:

 

Każda wpłata na budowę systemu w ramach tej zrzutki będzie konwertowana na dwukrotny abonament: za każde wpłacone obecnie 5 zł i wielokrotność oferujemy dwukrotnie większy abonament.


Kim jesteśmy ?

Zespół fundacji DEMOK.pl działa na rynku startupów internetowych od przeszło 20-tu lat. Nasz pierwszy projekt, to uruchomiony w roku 2001 portal eBilet.pl a ostatni, najnowszy, to www.wzajemniak.pl - nasze doświadczenie gwarantuje powodzenie projektu ! Link jednego z liderów projektu: https://www.linkedin.com/in/startuphub/

Poza tym, zgodnie ze swoją nazwą, prowadzi prace nad budową systemów informatycznych wspierających demokrację bezpośrednią. Jednym z pierwszych wdrożeń tego typu jest giełda rankignowa do oceny urzędników i osób publicznych uruchomiona lokalnie dla mieszkańców Podkowy Leśnej i dostępna pod adresem: www.Demok.pl



Poniżej tekst artykułu popularno - naukowego przygotowanego dla jednej z gazet:


DojazdyRazem.pl — zmniejszmy korki na drogach, poznajmy sąsiadów i chrońmy środowisko!

Korki na drogach to poważny problem ekonomiczny i ekologiczny, z którym cywilizacja zmaga się niezmiennie od przynajmniej pół wieku. Bez większych sukcesów.

Z każdą dekadą problem staje się coraz większy, ponieważ jest nas na coraz więcej i nasza planeta staje się jakby za mała. Za mała niekoniecznie na to, aby nas wszystkich pomieścić, lecz na to, aby dla każdego z nas wyprodukować żywność, ubrania, komputer, mieszkanie lub dom z ogrodem oraz oczywiście samochód. Kiedyś przeprowadziłem z moimi uczniami proste obliczenia, mające odpowiedzieć na pytanie, na ile czasu starczyłoby tlenu na planecie Ziemia, gdyby przyroda nie odtwarzała fotosyntezą tego, co zużywa rozpasana cywilizacja małp naczelnych.

Sięgnęliśmy po statystyki światowego zużycia paliw kopalnych (gaz, ropa, węgiel), przeliczyliśmy masy molowe prostej reakcji chemicznej C + O2 => CO2 a następnie objętość atmosfery i masę całego zgromadzonego w niej tlenu. Pominęliśmy tlen rozpuszczony w oceanach, zużywany przez ludzi, zwierzęta, pożary lasów itd.

Z prostych obliczeń wynikało, że przy hipotetycznym braku odtwarzania tlenu przez roślinność – spowodowanego na przykład zapyleniem atmosfery po jakimś wielkim wybuchu wulkanu – tlen skończy się nam już po dekadzie. Skończy się w tym sensie, że jego zawartość w atmosferze spadnie z 21 do 18 procent, czyli do stężenia, jakie ma tlen w wydychanym (!) przez nas powietrzu, co oznacza, że zaczniemy się dusić. Gdyby pociągnąć ten uproszczony eksperyment myślowy dalej, to tlen skończy się w sensie dosłownym po pięćdziesięciu latach, cofając planetę w rozwoju o jakieś 3 miliardy lat. Zapylenie atmosfery po wybuchu wulkanu i ograniczenie światła słonecznego to coś, co może się realnie wydarzyć - miało to miejsce na przykład w XIX wieku w rejonie Islandii i Irlandii, redukując plony ziemniaków i powodując klęskę głodu.

Oczywiście wszelkie rozważania o zużyciu tlenu blakną przy tym, że w międzyczasie wyemitowalibyśmy do atmosfery tak duże ilości CO2, że zanim zabrakłoby tlenu, zabiły nas dużo szybciej, a dokładnie: ugotował, efekt cieplarniany. Lasy, które w tak chciwy sposób są wycinane i w Amazonii i w Polsce zamieniają ten CO2 z powrotem na tlen. Każdego roku jednak coraz mniej.

Dlaczego warto się przyjrzeć temu, jak używamy samochodów?

Jeśli przyjrzeć się ekonomii i ekologii różnych środków transportu, okazuje się że podróżowanie czymkolwiek większym od roweru jest już swego rodzaju nadużyciem. Dlatego autor tego tekstu porusza się po Warszawie wyłącznie rowerem (i metrem), 365 dni w roku, nawet przy minus 10 stopniach Celcjusza. Po prostu religia zabrania mi korzystania z samochodu w mieście. Zaraz wyjaśnię dlaczego.

Paradoks ekonomiczny i ekologiczny polega na tym, że aby przemieścić 50-100 kg własnego ciała z punktu A do B przy pomocy samochodu, wleczemy ze sobą tonę stali, czyli 10-20 razy więcej niż sami ważymy. Kontrast z rowerem, który z kolei waży 10 razy mniej niż my jest oczywisty. Całą tę masę rozpędzamy i hamujemy nawet kilkadziesiąt razy na naszej trasie, zużywając ogromne ilości energii i emitując do atmosfery adekwatne ilości CO2 i innych cieplarniaków. Takie same drastyczne proporcje ujawniają się gdy porównamy, ile miejsca na drodze zajmuje człowiek jadący samochodem (nawet 100 m2, zależnie od prędkości pojazdu), autobusem (kilka m2), rowerem (podobnie) czy pociągiem podmiejskim (zero).

Co gorsza, samochodami podróżujemy zazwyczaj sami – badania dla Polski mówią o zapełnieniu ich średnio przez 1,3 osoby, czyli w około 30% ich pojemności. Widzimy to przecież stojąc na co dzień w korkach na trasach dojazdowych do miast – absolutna większość samochodów, które mijamy ma tylko jednego pasażera, czyli kierowcę.

Używanie samochodów jawi się więc jako ekologicznie nieodpowiedzialny przejaw konsumpcjonizmu. Żadne zwierzę na planecie nie konsumuje tyle, co homo, rzekomo sapiens. Szacunek należy więc oddać każdemu, kto jadąc do pracy zdecyduje się wybrać rower a cztery kółka zostawić w garażu.

Wiadomo jednak, że na terenach podmiejskich wciąż nie ma żadnej sensownej alternatywy dla samochodu. Ścieżek rowerowych przybywa, ale nie każdy ma tyle hartu ducha, aby dojeżdżać codziennie rowerem do pracy (np. 2x30km) niezależnie od stanu pogody i pory roku.

Dlatego warto coś zmienić w sposobie korzystania z samochodów. Używanie samochodów w pojedynkę ma oczywistą konsekwencję w postaci ogromnej ich ilości na drogach, szczególnie w porach porannych dojazdów do pracy czy szkoły i wieczornych powrotów.

Badania prowadzone w całym kraju przez uczelnie techniczne i firmy consultingowe wskazują na ogromne straty finansowe oraz czasu związane ze staniem w korkach. Wynika z nich, że przeciętny mieszkaniec dużego polskiego miasta traci co miesiąc około 8-10 godzin (!) stojąc lub pełzając powoli w korku. Ten czas można by wykorzystać na pracę, rozrywkę lub spędzić z dziećmi – to prawie jeden dzień w miesiącu.

Od strony finansowej wygląda to równie źle – specjalistyczne oszacowania strat (kosztów paliwa, czasu itp.) ponoszonych przez osoby dojeżdżające codziennie do centrów miast i doświadczające korków, mówią o kwotach rzędu 3-5 tysięcy złotych w skali roku. To tyle samo, co dwa porządne tankowania w miesiącu, czyli na pewno zauważalnie dużo. Dlatego warto ponownie zająć się tym tematem.

Projekt www.DojazdyRazem.pl fundacji DEMOK (www.fundacja.demok.pl) koncentruje się na dostarczeniu mieszkańcom podmiejskich miasteczek i osiedli systemu internetowego i mobilnego do sprawnego, półautomatycznego koordynowania codziennych, wspólnych dojazdów do „miasta”, czyli do pracy, szkoły, centrum handlowego czy po prostu do najbliższej stacji kolejowej.

Główny cel projektu jest taki, aby każdego dnia część samochodów w miasteczku pozostawała w domu a sam proces dogadywania się w pary, trójki czy czwórki podróżujące jednym samochodem odbywał się znacznie prościej i szybciej niż w znanych obecnie aplikacjach car-poolingowych. Gdy jest to możliwe proces ten powinien odbywać się automatycznie, niejako za plecami użytkownika, jednak w zgodzie z ustalonymi przez niego zasadami.

Korzystanie z systemu zaczynamy od oznaczenia wszystkich swoich znajomych i sąsiadów, których widzimy w aplikacji (lub zaproszenia ich do niej). Tych, których znamy bardzo dobrze i ufamy im, możemy oznaczyć jako „bliskich znajomych”. Z takimi osobami system będzie nas łączył na przejazdy zupełnie automatycznie – wystarczy, że zauważy, że wybieramy się w tym samym czasie w podobnym kierunku.

Użytkownicy mogą występować w systemie jako kierowcy, którzy deklarują swoje przejazdy (udostępniając miejsca w swoich samochodach) lub jako pasażerowie, którzy wrzucają do systemu zapytania o postaci „kto mnie zabierze jutro z punktu A do punktu B w podanych godzinach ?”. Aby proces rezerwacji i doboru odbywał się sprawnie, system bazuje głównie na oznaczonych w nim znajomych, ludziach którzy już się znają lub chętnie się poznają, bo przecież mieszkają, często od wielu lat, w tej samej miejscowości.

Kojarzenie kierowców i pasażerów, to nie koniec możliwości systemu. Jeżeli w bazie danych znajdą się deklaracje samych kierowców o podobnym czasie i kierunku jazdy, to system zaproponuje im, aby się dogadali ze sobą, pojechali razem i zostawili jeden z samochodów w domu. Jeżeli jeden z tych kierowców zadeklaruje z góry, że może odpuścić dziś jazdę własnym samochodem i dosiąść się do kogoś, to system będzie mógł zadziałać automatycznie kojarząc go z jakimś sąsiadem, który „musi” dziś zabrać swój samochód. Przez sąsiadów rozumiemy tu osoby mieszkające w tym samym osiedlu czy miejscowości, w odległości nie większej niż kilka kilometrów.

Co ważne, system będzie z jednej strony dbał o bezpieczeństwo użytkowników (na przykład pozwalając na zbieranie danych takich jak ocena stylu jazdy kierowców) a jednocześnie unikał zbierania jakichkolwiek danych wrażliwych. System nie będzie w ogóle znał naszych adresów domowych, nie będzie też włączał funkcji GPS w telefonach i nie będzie w żaden sposób notował naszej lokalizacji.

Przy umawianiu się na przejazdy będziemy korzystać z wirtualnych przystanków – punktów znanych i charakterystycznych w danej miejscowości, na przykład poczta, szkoła, kościół, stacja kolejowa, znany sklep czy kawiarnia. Takich miejsc, które wszyscy znają lub łatwo są w stanie ustalić, gdzie się znajdują. Przejazdy będziemy definiować jako trasy z wybranego „przystanku” w miejscowości startu do odpowiedniego „przystanku” w miejscowości docelowej. Aby maksymalnie skrócić codzienne planowanie przejazdów, system pozwoli nam na zdefiniowanie na początek listy swoich standardowych, powtarzalnych przejazdów typu dom – praca lub uczelnia, czy stadnina koni, basen lub centrum handlowe. Potem wystarczy aktywować w kalendarzu systemu, że daną trasę realizujemy we wskazane dni tygodnia w odpowiednich porach. W ten sposób, w 5-10 minut możemy stworzyć plan swoich przejazdów na cały miesiąc. Dzięki temu późniejsze tworzenie zespołów dojazdowych będzie już bardzo szybkie, w czasie rzędu 20-30 sekund lub w ogóle automatycznie.

Koszty transakcyjne

To dążenie do redukcji czasu potrzebnego na zorganizowanie przejazdu to w zasadzie kwintesencja całej rewolucji internetowej. Zadaniem wszystkich portali, serwisów i sklepów, jakie tworzono tysiącami od początku tego stulecia było po prostu redukowanie kosztów transakcyjnych (to termin ekonomiczny), jakie ponosiliśmy wcześniej, aby zarezerwować hotel, bilety do teatru czy na samolot albo zrobić dowolne zakupy. Pierwszym udanym startupem twórców systemu DojazdyRazem.pl był znany dziś dość szeroko portal eBilet.pl stworzony w latach 2001 – 2009 i przejęty w roku 2019 przez Allegro w atmosferze skandalu, co stanowi odrębną, ciekawą historię o zabarwieniu sensacyjno-kryminalnym (www.eBiletHistoria.pl).

Przed uruchomieniem eBiletu koszty transakcyjne zakupu biletów do teatru wynosiły około 2 godzin na dojazd „tam i z powrotem” plus koszt benzyny i parkomatu, razem, zależnie od wartości naszego czasu, mogło to być od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych według dzisiejszych cen. Obecnie cała ta operacja zabiera przez Internet 10 minut a zamiast za paliwo opłacamy pewne dodatkowe opłaty rezerwacyjne, bardzo korzystne, jeśli mieszkamy daleko od teatru. To tylko jeden z tysięcy możliwych przykładów.

Dotychczas działające aplikacje kojarzące podróżnych wymagały około godziny naszego zaangażowania, aby zorganizować przejazd w Bieszczady czy na Mazury. Czas był potrzebny głównie na weryfikację towarzyszy przyszłej podróży. Ambicją twórców Dojazdów jest redukcja tego czasu poniżej jednej minuty przez wykorzystanie oczywistego faktu, że codzienne dojazdy do pracy czy szkoły są bardzo powtarzalne i odbywają się w gronie tych samych ludzi, którzy po kilku przejazdach powinni już świetnie się znać.

Jakie korzyści będą mieli użytkownicy systemu? Jak wygląda ekonomia wzajemnych przejazdów? Według naszych oszacowań, zrzutka na benzynę, która pozwala na dotarcie do centrum miasta z odległości 20-30 km powinna wynosić około 5 zł przy trzech podróżujących razem osobach. Jeżeli podróżnych będzie tylko dwóch a w składce uwzględnimy nie tylko koszt benzyny ale i amortyzacji samochodu, to składka wzrośnie do około 10 zł.

To jednak wciąż nadal prawie 10 razy taniej, niż próba dotarcia do (lub powrotu z) miasta dowolną formą ubera. Dlaczego? Musimy pokryć jedynie koszty samochodu i nie musimy płacić za czas pracy kierowcy, bo jemu przecież jest „po drodze”. Koszt jest wciąż prawie taki sam – lub mniejszy – niż próba dotarcia, na przykład z Podkowy Leśnej na Żoliborz przy pomocy WKD (8,00 zł) i metra (3,40 zł), co więcej, przejechanie tej trasy samochodem, z sąsiadem, może być szybsze i wygodniejsze. Okazuje się, że mimo ostatnich podwyżek cen benzyny, koszt podróży samochodem, pod warunkiem, że jedzie kilka osób, może być nadal tańszy, niż komunikacja publiczna. Kto by się tego spodziewał?

Licząc dalej, dojdziemy do wniosku, że kierowca, który będzie systematycznie zabierał po 2-3 osoby może sfinansować sobie w ten sposób całość kosztów paliwa a może nawet i część pozostałych kosztów posiadania samochodu: 20 dni x 2 przejazdy x 2 osoby x 10 zł daje razem 800 zł. Z kolei koszt takich czterdziestu przejazdów po 25 km to benzyna potrzebna na pokonanie 1.000 km w warunkach miejskich, czyli, powiedzmy 10 setek km x 8 litrów x 8 złotych = 640 zł. Zatem zwróciły się koszty paliwa i jeszcze odłożyliśmy 160 zł miesięcznie na OC, przeglądy i naprawy. To chyba niezły wynik mikroekonomii dojazdowej?

Zaoszczędzili również nasi sąsiedzi jako pasażerowie, bo jeśli pokonywali dotychczas tę trasę własnym samochodem, to zrzutka na benzynę będzie stanowić tylko 30-50% kosztów samotnej podróży własnym samochodem. I znowu, niby grosze, ale w skali miesiąca czy roku to już zauważalne pieniądze.

Poza tym, bezcenna jest satysfakcja z zaoszczędzenia środowisku obecności w nim kolejnego samochodu – pożeracza tlenu i producenta CO2 – który został w garażu. Na myśl przychodzi znana w Polsce marka trójkołowych rowerów bagażowych, którymi można przywieźć duże zakupy czy zawieźć małe dzieci do szkoły – nazywa się bardzo ładnie: „O jeden samochód mniej” (pisane razem a na końcu jeszcze .pl).

A propos dzieci: w systemie przewidziano specjalne konta dla nich, zarządzane przez rodziców, tak aby mogły korzystać z przejazdów z osobami, które dla ich rodziców mają status bliskich znajomych, czyli są uznane za absolutnie zaufane. Wszyscy wiemy, ile czasu pochłania codzienne podwożenie pociech do szkoły czy na przeróżne zajęcia. A przecież z łatwością można by się podzielić tym obowiązkiem ze znajomymi, tak, aby wcielać się w rolę kierowcy szkolnego autobusu raz, dwa razy w tygodniu a nie pięć czy sześć. To samo dotyczy weekendowych dojazdów do stajni, na basen czy korty tenisowe. Po pierwsze rower. A jak już się nie da i musi być samochód, to niech to będzie transport „mikro zbiorowy”. Przecież korki tworzą się ostatnio nawet w małych miasteczkach, gdzie naprawdę, przy odrobinie dobrej woli, wystarczyłby rower. Przyzwyczajenie do wygody i samochodu powoduje, że nawet wyprawa do sklepu oddalonego o niespełna kilometr generuje korki w weekendy w takich miastach-ogrodach jak Podkowa Leśna, Brwinów, Milanówek i wiele innych. Pora coś z tym zrobić.

Kiedyś jechałem w godzinach szczytu, do centrum Warszawy, ze znajomym Holendrem. Widząc, że w większości samochodów jedzie tylko jedna osoba Neederlander skomentował to stwierdzeniem, że musimy być bardzo bogatym krajem.


Ciekawe czy uda się przekonać choć część Polaków do zrezygnowania z intymności i komfortu, jaką daje samotne przebywanie w przestrzeni własnego samochodu i zamienić je na przyjemność poznania i konwersacji z sąsiadami? Może integracja sąsiedzka oraz czyste środowisko są tego warte ?

Dojazdy razem